RAJ!
Jednym słowem R-A-J! Wchodziło się od razu do wielkiego salonu,
które na całej długości ściany miały widok na całą panoramę
Londynu. Dostrzegłam Big Ben, London Eye. Wystrój był bardzo
nowoczesny, na jednej ze ścian prowadzącej do korytarza zauważyłam
wielki, plazmowy telewizor, a przed nim mnóstwo kanap, sof czy jak
to tam się nazywa. No to już wiem, gdzie będę oglądać mecze'
pomyślałam. Kuchnia
była połączona z salonem wysepką, przy której stały wysokie
krzesła. Ta również była nowocześnie urządzona. Coś mnie
podkusiło, by otworzyć lodówkę. Aż pękała od jedzenia, do
jednej z półek doczepiona była karteczka: Co nieco na powitanie,
wszystkie składniki są świeże, kupione chwilę przed Pań
przyjazdem. Pozdrawiamy, załoga Paradise & Heaven Resorts. No
się postarali; nie ma co. Wyjrzałam z kuchni i przeszłam
korytarzem. Dostrzegłam 4 pokoje, zajrzałam do każdego. Urządzone
były teoretycznie tak samo: szafa, komoda, okno i 2-osobowe łóżko.
Chociaż 2 ostatnie, jak potem zobaczyłam połączone ze sobą
jednym pokojem miały zupełnie jak w salonie okna od podłogi aż do
sufitu. No chwila, a jak ja się mam kurde przebierać? Co mnie cały
świat będzie oglądał? Uh, głupki. Zaczęłam przestawiać
wszystko, no mój pokój ma być inny. Łóżko podjechało pod samą
"szklaną ścianę" jak nazwałam widok na Londyn. Szafa
może zostać jak stała, obok drzwi do łazienki. Z drugiej strony
przystawiłam tam komodę. Zostały mi 2 ściany, na jednej z nich
wisiało tv, a na drugiej obraz. Chciałam mieć ścianę jak w domu,
gdzie powieszę wszystkie zdjęcia z Martyną. Szybko chwyciłam
obraz i wyrzuciłam go przez wcześniej otwarte przeze mnie okno. No
a chuj, niech komuś spadnie na głowę. Po chwili dotarło do mnie
co zrobiłam i wydałam z siebie tylko ciche: "ups!''. Wyjęłam
gitarę, a następnie stojak i postawiłam ją na nim od razu przy
łóżku. Mały stoliczek również się tam dostał, co będzie mi
służyć za szafkę nocną. Wyjęłam z torby laptopa i rzuciłam go
na łóżko. Rozsunęłam moje wszystkie walizki. W jednej z nich
miałam same buty: najróżniejsze kolory Vansów, Conversów i
Najków. W drugiej starannie poukładane czapki new ery, których
również miałam do wyboru do koloru. Tak, to była moja słabość.
Cholera nie; Ja nie mam słabości. W dwóch kolejnych były same
ubrania. Złapałam je wszystkie w ręce i wrzuciłam byle jak do
szafy. Następnie starannie ułożyłam w komodzie wszystkie czapki.
Bieliznę wrzuciłam do ostatniej szuflady, a dresy do trzeciej.
Zdjęłam czapkę z głowy i założyłam ją na gryf gitary.
Podeszłam do lustra i związałam włosy w luźnego koka. Zdjęłam
bluzę i niedbale rzuciłam ją na łóżko. Walizek pozbyłam się z
pokoju wstawiając je do szafy w pokoju obok.
Czegoś
mi tu zabrakło. Chwila, gdzie jest Martyna?!
-MARRRRTYNA!
-zero odpowiedzi. -CURLY GDZIE JESTEŚ!-powiedziałam nieco głośniej,
nagle usłyszałam jak ktoś zchodzi po schodach, odwróciłam się..
ZARAZ, ZARAZ. TU SĄ KURWA SCHODY?! I zobaczyłam Martynę.
-Lex,
Leeeeeeeeexi. Nie uwierzysz! Musisz wejść na górę, po prostu
musisz. To chyba najlepsze w tym całym apartamencieeeee!
-powiedziała rozanielona.
-Dobra,
już włażę.
Weszłam
posłusznie na górę i nie wiedziałam co powiedzieć. Pierwszy raz
w życiu. Moim oczom ukazał się basen, tak. Wewnętrzny basen.
Obiegłam go dookoła drąc się po drodze: MAM BASEN, W MOIM
MIESZKANIU JEST BASEN! Po czym wskoczyłam do niego w ubraniach.
Zaraz po mnie tak samo postąpiła Martyna, chociaż ona pomyślała,
żeby zdjąć buty. Zaczęłyśmy się chlapać, a chwilę potem grać
w siatkówkę piłką, która znalazła się przy brzegu. Po jakimś
czasie się zmęczyłyśmy, więc postanowiłyśmy wyjść z wody.
Całe mokre przebiegłyśmy do pokoi się przebrać, jako że nie
chciało mi się za bardzo szukać, a i nie miałam ręcznika. Toteż
zdjęłam dresy i bokserkę, a na to założyłam białą bluzkę z
ręcznie zrobionym napisem: Lukas & Alexandra always and forever.
Była ona na mnie za duża, gdyż była to bluzka Luke'a. On za to
miał mój rozmiar. To miało nam o sobie przypominać gdziekolwiek
będziemy. Stanęłam przy oknie, a do oczu napłynęły mi łzy. Nie
zauważyłam, gdy Martyna weszła do mojego pokoju.
-Leeex,
nie płacz; proszę. Wiesz, że tego nie lubię, gdy się smucisz.
Odwróciłam
się do Niej przodem, od razu mnie przytuliła.
-Będzie
dobrze, wiem, że to strasznie zużyte słowa i pewnie niczego nie
zmienią, ale uwierz w to.
-Nie
Curls, nie są takie zużyte. Czasem potrzebuję, żeby mi ktoś tak
powiedział, że będzie dobrze. Może i masz rację, to kłamstwo,
ale potrzebne.
-No
więc już się nie smuć, tylko chodź jeszcze raz na górę, bo
widziałam tam jeszcze drzwi na coś w rodzaju, balkon?
-Okej,
już idę.
I
tak znów weszłyśmy na górę. Miała rację: po prawo od basenu
były duże drzwi, a za nimi balkon. Nie byle jaki, wyglądał na coś
w rodzaju ogrodu. Wszędzie jakieś krzewy, drzewka, kwiaty. Nie moja
bajka, ale trzeba przyznać, że całkiem niezłe wrażenie robiło.
Zauważyłam huśtawkę i 2 hamaki. Za jednym z kwietników
zobaczyłam drabinę, postanowiłam się na nią wspiąć. Odgarnęłam
gałęzie i weszłam na nią. Stanęłam na górze i zobaczyłam
dach, kilkadziesiąt metrów dalej 4 ściany i drzwi, co pewnie to
było to ich "wyjście ewakuacyjne". No, przynajmniej będę
miała bliżej do tego miejsca. Całkiem tu przyjemnie. Na krańcach
ustawione były barierki, pewnie żeby nikt nie spadł. Za to pod
stopami czułam twardy żwir.
*idealny
teren do grania w piłkę-rozmarzyłam się. Po chwili usłyszałam
wołanie:
-
Leeeex! Chodź coś zjemy, bo jestem głodna.
-Już
idę Curls. Uśmiechnęłam się jeszcze raz, już wiedziałam że
będzie to 'moje miejsce' i zeszłam z powrotem. Weszłam do kuchni i
zastałam Martynę szukającą czegoś w lodówce, usiadłam na
blacie.
-Czego
szukasz?
-Myślałam,
czy by dzisiaj nie zrobić sobie małego maratonu z filmami, co Ty na
to?
-Mhm,
brzmi nieźle. Ale nadal mi nie odpowiedziałaś czego szukasz.
-No
popcornu.
-I
SZUKASZ TEGO W LODÓWCE? -zaczęłam się niepohamowanie śmiać, że
aż spadłam z blatu, twardo lądując na podłodze.
-Aaaaaała,
mój brzuch, moje plecy. -cały czas nie umiałam się przestać
śmiać. Martyna tylko się na mnie dziwnie spojrzała.
-Curly,
kretynko. To jest popcorn! Sprawdź w szafce! -odpowiedziałam, wciąż
ze śmiechem. Nic nie powiedziała, tylko podeszła i otworzyła
szafkę. Faktycznie znalazło się aż 5 opakowań popcornu. Po ok.
10 minutach wreszcie udało mi się uspokoić i ustać na nogach,
gdyż wszystkie wcześniejsze próby kończyły się upadkiem. Przez
ten czas pani "Szukam popcornu w lodówce" zdążyła
ustawić kilka misek z wcześniej wymienionym jedzeniem na stoliku
przed sofą. A zaraz obok nich 3 butelki Coli oraz Daniells'a. No co
to za seans bez żadnego alko? No ludzie! Stanęłam przed półką z
filmami i postawiłam na komedię, nie mam zielonego pojęcia czemu
nie wybrałam jakiegoś horroru, które z resztą uwielbiam. "Sex
story" film był naprawdę świetny, zaraz po nim oglądałyśmy
"O północy w Paryżu" oraz kilka innych. Humor nam naprawdę
dopisywał, zwłaszcza mi. Oczywiście nie otarło się bez moich
głupich komentarzy, bądź wrzeszczenia "O nieeee, zakrywam
oczy. Curls, Curls! Zasłoń szybko oczy, on jest w samych gaaciach.
Zboczeniec nooo. Zakrywaj!". Po obejrzeniu kolejnych
kilku filmów stwierdziłyśmy iż jest już 4 nad ranem i zaczyna
świtać. Tak też poszłyśmy do łóżek. Widać było, że Martyna
była bardzo zmęczona, więc sama postanowiłam przedtem wszystko
posprzątać. Puste opakowania i butelki oraz puszki wyrzuciłam do
kosza, miski umyłam i odstawiłam na półkę. Zajrzałam na chwilę
do Martyny i jedyne co usłyszałam to jej cichutkie pochrapywanie.
Zamknęłam drzwi i udałam się do swojego pokoju. Chwyciłam
aparat, gitarę i zeszyt, który używałam do zapisywania wciąż
nowych piosenek i ruszyłam na dach. Słońce świtało, a widok był
po prostu niesamowity. Ledwo widoczne promienie lekko muskały zarysy
miasta, tworząc idealną różowo-pomarańczową poświatę.
Porobiłam kilka zdjęć, a następnie postanowiłam skomponować coś
nowego. Dawno już nie grałam. Zanim się spostrzegłam miałam
kolejną nową piosenkę do kolekcji, minus był jednak taki, iż
było grubo po 7. No, czas chyba już spać wreszcie. Wokół mnie
walało się mnóstwo kartek papieru z częściowo zapisaną moją
piosenką. Jednak były one mocno poskreślane, a niektóre słowa
zostały nawet błędne, tak też dałam ponieść je wiatrowi.
Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i ruszyłam do łóżka. Szczelnie
opatuliłam się kołdrą, po czym zasnęłam.
* rozdział jest taki sobie, pewnie dlatego iż na razie żadnych ciekawych akcji nie ma.. myślę że rozdział 3 was mile zaskoczy c:
* jak już pisałam pod notką w rozdziale 2, proszę nie oceniajcie iż za dużo im dałam luksusu, a jednocześnie pamiętajcie, że zawsze można wszystko stracić :)
* jeszcze jedna ważna sprawa - dodałam ankietę w prawym, górnym rogu; jeśli czytasz = zagłosuj c:
* kolejny rozdział ukaże się w tym tygodniu Xx.
Bosko <3
OdpowiedzUsuńCzekam na trzeci rozdzialik ^^
Ahhhh te moje wyczerpujące komcie xD
aaaj zajebisty rozdzial :D
OdpowiedzUsuńdawaj szybciutko nastepnyy :D
świetnie piszesz, zazdroszcze tego talentu ;______;
OdpowiedzUsuń@GANGNAM_STYLESS