niedziela, 30 września 2012

Rozdział 2.


   RAJ! Jednym słowem R-A-J! Wchodziło się od razu do wielkiego salonu, które na całej długości ściany miały widok na całą panoramę Londynu. Dostrzegłam Big Ben, London Eye. Wystrój był bardzo nowoczesny, na jednej ze ścian prowadzącej do korytarza zauważyłam wielki, plazmowy telewizor, a przed nim mnóstwo kanap, sof czy jak to tam się nazywa. No to już wiem, gdzie będę oglądać mecze' pomyślałam. Kuchnia była połączona z salonem wysepką, przy której stały wysokie krzesła. Ta również była nowocześnie urządzona. Coś mnie podkusiło, by otworzyć lodówkę. Aż pękała od jedzenia, do jednej z półek doczepiona była karteczka: Co nieco na powitanie, wszystkie składniki są świeże, kupione chwilę przed Pań przyjazdem. Pozdrawiamy, załoga Paradise & Heaven Resorts. No się postarali; nie ma co. Wyjrzałam z kuchni i przeszłam korytarzem. Dostrzegłam 4 pokoje, zajrzałam do każdego. Urządzone były teoretycznie tak samo: szafa, komoda, okno i 2-osobowe łóżko. Chociaż 2 ostatnie, jak potem zobaczyłam połączone ze sobą jednym pokojem miały zupełnie jak w salonie okna od podłogi aż do sufitu. No chwila, a jak ja się mam kurde przebierać? Co mnie cały świat będzie oglądał? Uh, głupki. Zaczęłam przestawiać wszystko, no mój pokój ma być inny. Łóżko podjechało pod samą "szklaną ścianę" jak nazwałam widok na Londyn. Szafa może zostać jak stała, obok drzwi do łazienki. Z drugiej strony przystawiłam tam komodę. Zostały mi 2 ściany, na jednej z nich wisiało tv, a na drugiej obraz. Chciałam mieć ścianę jak w domu, gdzie powieszę wszystkie zdjęcia z Martyną. Szybko chwyciłam obraz i wyrzuciłam go przez wcześniej otwarte przeze mnie okno. No a chuj, niech komuś spadnie na głowę. Po chwili dotarło do mnie co zrobiłam i wydałam z siebie tylko ciche: "ups!''. Wyjęłam gitarę, a następnie stojak i postawiłam ją na nim od razu przy łóżku. Mały stoliczek również się tam dostał, co będzie mi służyć za szafkę nocną. Wyjęłam z torby laptopa i rzuciłam go na łóżko. Rozsunęłam moje wszystkie walizki. W jednej z nich miałam same buty: najróżniejsze kolory Vansów, Conversów i Najków. W drugiej starannie poukładane czapki new ery, których również miałam do wyboru do koloru. Tak, to była moja słabość. Cholera nie; Ja nie mam słabości. W dwóch kolejnych były same ubrania. Złapałam je wszystkie w ręce i wrzuciłam byle jak do szafy. Następnie starannie ułożyłam w komodzie wszystkie czapki. Bieliznę wrzuciłam do ostatniej szuflady, a dresy do trzeciej. Zdjęłam czapkę z głowy i założyłam ją na gryf gitary. Podeszłam do lustra i związałam włosy w luźnego koka. Zdjęłam bluzę i niedbale rzuciłam ją na łóżko. Walizek pozbyłam się z pokoju wstawiając je do szafy w pokoju obok.
Czegoś mi tu zabrakło. Chwila, gdzie jest Martyna?!
-MARRRRTYNA! -zero odpowiedzi. -CURLY GDZIE JESTEŚ!-powiedziałam nieco głośniej, nagle usłyszałam jak ktoś zchodzi po schodach, odwróciłam się.. ZARAZ, ZARAZ. TU SĄ KURWA SCHODY?! I zobaczyłam Martynę.
-Lex, Leeeeeeeeexi. Nie uwierzysz! Musisz wejść na górę, po prostu musisz. To chyba najlepsze w tym całym apartamencieeeee! -powiedziała rozanielona.
-Dobra, już włażę.
Weszłam posłusznie na górę i nie wiedziałam co powiedzieć. Pierwszy raz w życiu. Moim oczom ukazał się basen, tak. Wewnętrzny basen. Obiegłam go dookoła drąc się po drodze: MAM BASEN, W MOIM MIESZKANIU JEST BASEN! Po czym wskoczyłam do niego w ubraniach. Zaraz po mnie tak samo postąpiła Martyna, chociaż ona pomyślała, żeby zdjąć buty. Zaczęłyśmy się chlapać, a chwilę potem grać w siatkówkę piłką, która znalazła się przy brzegu. Po jakimś czasie się zmęczyłyśmy, więc postanowiłyśmy wyjść z wody. Całe mokre przebiegłyśmy do pokoi się przebrać, jako że nie chciało mi się za bardzo szukać, a i nie miałam ręcznika. Toteż zdjęłam dresy i bokserkę, a na to założyłam białą bluzkę z ręcznie zrobionym napisem: Lukas & Alexandra always and forever. Była ona na mnie za duża, gdyż była to bluzka Luke'a. On za to miał mój rozmiar. To miało nam o sobie przypominać gdziekolwiek będziemy. Stanęłam przy oknie, a do oczu napłynęły mi łzy. Nie zauważyłam, gdy Martyna weszła do mojego pokoju.
-Leeex, nie płacz; proszę. Wiesz, że tego nie lubię, gdy się smucisz.
Odwróciłam się do Niej przodem, od razu mnie przytuliła.
-Będzie dobrze, wiem, że to strasznie zużyte słowa i pewnie niczego nie zmienią, ale uwierz w to.
-Nie Curls, nie są takie zużyte. Czasem potrzebuję, żeby mi ktoś tak powiedział, że będzie dobrze. Może i masz rację, to kłamstwo, ale potrzebne.
-No więc już się nie smuć, tylko chodź jeszcze raz na górę, bo widziałam tam jeszcze drzwi na coś w rodzaju, balkon?
-Okej, już idę.
I tak znów weszłyśmy na górę. Miała rację: po prawo od basenu były duże drzwi, a za nimi balkon. Nie byle jaki, wyglądał na coś w rodzaju ogrodu. Wszędzie jakieś krzewy, drzewka, kwiaty. Nie moja bajka, ale trzeba przyznać, że całkiem niezłe wrażenie robiło. Zauważyłam huśtawkę i 2 hamaki. Za jednym z kwietników zobaczyłam drabinę, postanowiłam się na nią wspiąć. Odgarnęłam gałęzie i weszłam na nią. Stanęłam na górze i zobaczyłam dach, kilkadziesiąt metrów dalej 4 ściany i drzwi, co pewnie to było to ich "wyjście ewakuacyjne". No, przynajmniej będę miała bliżej do tego miejsca. Całkiem tu przyjemnie. Na krańcach ustawione były barierki, pewnie żeby nikt nie spadł. Za to pod stopami czułam twardy żwir.
*idealny teren do grania w piłkę-rozmarzyłam się. Po chwili usłyszałam wołanie:
- Leeeex! Chodź coś zjemy, bo jestem głodna.
-Już idę Curls. Uśmiechnęłam się jeszcze raz, już wiedziałam że będzie to 'moje miejsce' i zeszłam z powrotem. Weszłam do kuchni i zastałam Martynę szukającą czegoś w lodówce, usiadłam na blacie.
-Czego szukasz?
-Myślałam, czy by dzisiaj nie zrobić sobie małego maratonu z filmami, co Ty na to?
-Mhm, brzmi nieźle. Ale nadal mi nie odpowiedziałaś czego szukasz.
-No popcornu.
-I SZUKASZ TEGO W LODÓWCE? -zaczęłam się niepohamowanie śmiać, że aż spadłam z blatu, twardo lądując na podłodze.
-Aaaaaała, mój brzuch, moje plecy. -cały czas nie umiałam się przestać śmiać. Martyna tylko się na mnie dziwnie spojrzała.
-Curly, kretynko. To jest popcorn! Sprawdź w szafce! -odpowiedziałam, wciąż ze śmiechem. Nic nie powiedziała, tylko podeszła i otworzyła szafkę. Faktycznie znalazło się aż 5 opakowań popcornu. Po ok. 10 minutach wreszcie udało mi się uspokoić i ustać na nogach, gdyż wszystkie wcześniejsze próby kończyły się upadkiem. Przez ten czas pani "Szukam popcornu w lodówce" zdążyła ustawić kilka misek z wcześniej wymienionym jedzeniem na stoliku przed sofą. A zaraz obok nich 3 butelki Coli oraz Daniells'a. No co to za seans bez żadnego alko? No ludzie! Stanęłam przed półką z filmami i postawiłam na komedię, nie mam zielonego pojęcia czemu nie wybrałam jakiegoś horroru, które z resztą uwielbiam. "Sex story" film był naprawdę świetny, zaraz po nim oglądałyśmy "O północy w Paryżu" oraz kilka innych. Humor nam naprawdę dopisywał, zwłaszcza mi. Oczywiście nie otarło się bez moich głupich komentarzy, bądź wrzeszczenia "O nieeee, zakrywam oczy. Curls, Curls! Zasłoń szybko oczy, on jest w samych gaaciach. Zboczeniec nooo. Zakrywaj!". Po obejrzeniu kolejnych kilku filmów stwierdziłyśmy iż jest już 4 nad ranem i zaczyna świtać. Tak też poszłyśmy do łóżek. Widać było, że Martyna była bardzo zmęczona, więc sama postanowiłam przedtem wszystko posprzątać. Puste opakowania i butelki oraz puszki wyrzuciłam do kosza, miski umyłam i odstawiłam na półkę. Zajrzałam na chwilę do Martyny i jedyne co usłyszałam to jej cichutkie pochrapywanie. Zamknęłam drzwi i udałam się do swojego pokoju. Chwyciłam aparat, gitarę i zeszyt, który używałam do zapisywania wciąż nowych piosenek i ruszyłam na dach. Słońce świtało, a widok był po prostu niesamowity. Ledwo widoczne promienie lekko muskały zarysy miasta, tworząc idealną różowo-pomarańczową poświatę. Porobiłam kilka zdjęć, a następnie postanowiłam skomponować coś nowego. Dawno już nie grałam. Zanim się spostrzegłam miałam kolejną nową piosenkę do kolekcji, minus był jednak taki, iż było grubo po 7. No, czas chyba już spać wreszcie. Wokół mnie walało się mnóstwo kartek papieru z częściowo zapisaną moją piosenką. Jednak były one mocno poskreślane, a niektóre słowa zostały nawet błędne, tak też dałam ponieść je wiatrowi. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i ruszyłam do łóżka. Szczelnie opatuliłam się kołdrą, po czym zasnęłam.


* rozdział jest taki sobie,  pewnie dlatego iż na razie żadnych ciekawych akcji nie ma.. myślę że rozdział 3 was mile zaskoczy c:
* jak już pisałam pod notką w rozdziale 2, proszę nie oceniajcie iż za dużo im dałam luksusu, a jednocześnie pamiętajcie, że zawsze można wszystko stracić :)
* jeszcze jedna ważna sprawa - dodałam ankietę w prawym, górnym rogu; jeśli czytasz = zagłosuj c:
* kolejny rozdział ukaże się w tym tygodniu Xx.

3 komentarze:

  1. Bosko <3
    Czekam na trzeci rozdzialik ^^
    Ahhhh te moje wyczerpujące komcie xD

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaj zajebisty rozdzial :D
    dawaj szybciutko nastepnyy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie piszesz, zazdroszcze tego talentu ;______;

    @GANGNAM_STYLESS

    OdpowiedzUsuń