czwartek, 20 września 2012

Prolog.

No więc, cześć wszystkim Xx. Od pewnego czasu piszę 2 opowiadania, nie chciałam ich wcale publikować, ale robię to za namową 2 osób! (Tak, wy wiecie o kim mówię ♥). No więc jedno opowiadanie będzie umieszczane tutaj, a jego tytuł, to: Let Us Die Young Or Let Us Live Forever, gdzie pewnie każdy wie znaczy to: Pozwól nam umrzeć młodo lub żyć wiecznie :) Tak więc tutaj zaraz dodam 2 prologi, jednak drugi jest niezobowiązujący, ponieważ będzie to oddzielne opowiadanie prowadzone na drugim blogu, który nie wiem naprawdę kiedy założę. Jeśli wam się spodoba, to piszcie w komentarzach, lub tutaj macie mój twitter: https://twitter.com/fcbfootballer oraz ask: http://ask.fm/kingofcarrots , a wtedy dodam bohaterów i po jakimś czasie zacznę publikować kolejne rozdziały. Dziękuję wszystkim za czytanie; osobiście uważam iż nie mam talentu, jednak moje sny czasem mnie zaskakują :)



Prolog.
  Szłam powoli nie przejmując się niczym ulicami Warszawy. No tak, ostatni dzień tutaj, potem czeka mnie Londyn, Wielka Brytania. Odwróciłam się, znowu ktoś na mnie dziwnie spojrzał, no tak w końcu byłam w krótkich szortach i biało-granatowej bluzce w paski na ramiączkach. Na nogach miałam moje ukochane białe Conversy, które po "przejściach" stały się bardziej szare. Wspominałam już, że lało jak z cebra? Nie? Ah, to teraz wam o tym mówię. A co robi taka niewinna dziewczyna podczas ulewy w centrum Warszawy, pewnie wielu z was zadaje sobie to pytanie. No to wam odpowiem! Ma w dupie to całe życie! Odkąd pamiętam wychowuję się bez ojca, gdyż moi rodzice rozwiedli się gdy miałam niespełna rok. Na dodatek 4 lata temu brat, a zarazem najlepszy kumpel, ktoś kogo kochałam najmocniej na świecie, wyjechał do Stanów. No i gdzie wy tu do cholery widzicie sprawiedliwość? Mam głęboko w dupie to wszystko, jednak jest coś, a bardziej ktoś kto utrzymuje mnie przy ziemi. Mianowicie jest to moja najlepsza przyjaciółka. Ohoho, pewnie myślicie: taki ze mnie samotnik, że nie mam nikogo. A tu niespodzianka! Poznałam ją w gimnazjum, od razu sobie przypadłyśmy do gustu. I tak powstała nasza przyjaźń. Rok później Luke wyjechał, przepraszam: zostawił mnie samą, opuścił mnie. I stałam się zupełnym przeciwieństwem siebie. Zrobiłam się niemiła, samolubna, zamknięta w sobie, wiele razy próbowałam sobie ulżyć pijąc, aż zaliczę zgona, lub biorąc jakieś dobre prochy od dealerów. Ale wtedy zjawiła się ona i wyciągnęła mnie z tego gówna. Pamiętam, że odpłacałam się jej samymi wyzwiskami i groźbami, mimo wszystko nie zostawiła mnie i pomogła się otrząsnąć. I tak minęło 5 lat, a ja prawdziwą sobą zostaję tylko przy niej, gdy jesteśmy same. Niedawno skończyłam 18 lat i jak to niektórzy dostałam samochód. Nie byle jaki, mianowicie było to przerobione na kabrio Porsche Carrera, na oko? Rocznik współczesny, widać że silnik był mocno tuningowany, podwozie wymieniane jak przy BMW, licznik dochodzi do 260 km/h, w środku miał beżową skórę, natomiast sam lakier był czarny. O koniach mechanicznych wam nie powiem, gdyż pewnie i tak nie zaczaicie o co mi chodzi. Za dużo tłumaczenia. No więc na czym skończyłam? Ah tak, dostałam samochód. Jak się potem okazało prezent od mojego "tatusia", który nagle po 18 latach przypomniał sobie, że ma córkę; ironia losu, nie? No więc, jak już to kiedyś planowałyśmy razem z Martyną, chciałyśmy studiować w Londynie. Skończyłyśmy liceum, jednak wpadłam na lepszą myśl, by zrobić sobie rok przerwy przed szkołą. Pomysł się spodobał, jednak rodzicom nie zamierzałyśmy o nim mówić. No bo przecież oczywiście zaraz, by się zaczęły kazania: "Najpierw edukacja, potem przyjemności!" albo "świat poczeka, nauka - nie". Tak jakby mnie nagle zaczęło obchodzić co mówi moja matka? Spójrzmy prawdzie w oczy, odkąd Lukas się wyprowadził mało się mną interesowała. Wracała późno po pracy zmęczona, więc szybko coś zjadła i kładła się spać. A ja to kurwa pies? Nawet psa się lepiej traktuje. Tak też się usamodzielniłam w wieku 14 lat. Szybko, prawda? Więc pewnego pięknego, słonecznego dnia.. Nie, Stop. Co ja pieprzę? ... Pożegnałam się z rodzicielką, Martyna ze swoimi rodzicami, zapakowała tylko walizkę i pojechałyśmy. Czekała nas długa podróż. A no, gdzie ja mam głowę. Postanowiłyśmy pojechać moim samochodem, prezentem od "ukochanego tatusia". Także za 24h będę w Londynie, zacznę nowe życie. Miejmy nadzieję, że zapomnę o wszystkich i wreszcie zacznę żyć dla siebie! Ale czy aby na pewno tak będzie...?


Prolog.
„Marzenia się spełniają, trzeba w nie po prostu uwierzyć”. Moje się właśnie spełniło.. Mam 5 najlepszych przyjaciół na świecie, wspaniałego chłopaka, samochody, o których zawsze marzyłam i nadal się rozwijam. Tak, to właśnie ja Alexandra Jessica Moore. A co takiego zrobiłam, że mam aż tyle? Mam głos, potrafię śpiewać. Ale to nie wszystko. Może jednak zacznijmy od początku dobrze? Tak będzie łatwiej wam wszystko opowiedzieć. A więc, zaczynamy..


* Jak już mówiłam, drugi prolog jest niezobowiązujący :)
* Miło mi się zaczyna pisać tego bloga w premierę LWWY, mi osobiście się teledysk i cała piosenka ogromnie podobają *__*

2 komentarze:

  1. Świetny prolog, z niecierpliwością czekam na 1 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się coś ciekawego :>
    Czekam na pierwszy rozdział ^-^

    OdpowiedzUsuń